Ja prowadzę – trasa dobrze mi znana z treningów. Nic specjalnego, płasko, szosa, ale za to drogi puste, kierowcy jeszcze śpią. Mijamy Kokotów, Węgrzce, im dalej od Krakowa krajobraz robi się coraz ciekawszy. Pojawiają się pagórki, w oddali widać już większe kompleksy leśne. Szybko przelatujemy przez Staniątki i w Szarowie lądujemy na ścieżce rowerowej. Przecinamy ruchliwą drogę do Niepołomic i już jesteśmy na szlaku prowadzącym ku Drodze Królewskiej. Tempo jazdy spada i jest czas pogadać trochę. Szybko docieramy do Drogi Królewskiej i dobrym asfaltem jedziemy w kierunku leśniczówki w Przyborowie. Drogę przebiega nam stadko jakichś „sarnopodobnych” Przy leśniczówce kilka minut odpoczynku.
Jak to bywa w bikersko-męskim gronie temat rozmów jest bardzo monotematyczny. Wszystko kręci się wokół rowerów, XT-erów, maratonów, treningów i nawet o kobietach mało co gadamy. Głębiej w las zaczyna się już robić całkiem przyjemnie. Zmrożona nawierzchnia chrzęści pod kołami. Cywilizacja została z tyłu, wokół rozpościera się tylko las. Chociaż płasko to jednak zwarty kompleks leśny dodaje temu miejscu dużo uroku. Co jakiś czas pojawiają się oczka wodne, mijamy nawet jakiś większy ciek o co bym nie podejrzewał tych okolic. Pusto, cisza i tylko my....
W planach było dotarcie do wieży p.poż. ale awaria GPS pozbawiła mnie możliwości prawidłowej nawigacji w tej puszczy pociętej drogami na regularne kwadraty. Czas nagli i gdy tylko docieramy do pierwszej wyraźniejszej drogi odbijamy w prawo na Kłaj. Stąd już szybko kręcimy przez Niepołomice do domciu. Za Niepołomicami na otwartej przestrzeni walczymy trochę z wiatrem ale nie poddajemy się łatwo i w dobrym tempie docieramy do Krakowa. Jadąc płaską szosą mam dużo czasu na myślenie. Jakoś tak jest, że jadąc na rowerze myślę o tym co za rok będę na robił na rowerze. Tyle planów mam, że dużo by nich pisać. Nie tylko ja zresztą. Skolioza też coś puścił farby. Pewnie chcielibyście wiedzieć co to za plany.
Trzeba było jechać

Kilka fotek można obejrzeć w skromnej galerii