Gorce czyli jak z treningu wyszła wycieczka ;)
Dodał(a): Michał Banach MiśQ
19 lipca 2009
Miało być tak pięknie a wyszło… całkiem fajnie!

W Gorce pojechaliśmy we dwóch: Ja i Maciu. Nie umawiałem się z większą ilością osób ponieważ to miał być szybki wypad w trudny teren i wczesny powrót do domu. Zadzwoniłem tylko do Macia z propozycją „treningu” techniki. Jak się okazało Maciu także miał wrócić do domu dużo wcześniej niż wieczór. W piątek wieczorem dowiedziałem się, że mam całą wolną sobotę.
Tuż po 9tej w sobotę ruszyliśmy z Rabki czerwonym szlakiem w stronę Turbacza. Na początku podjazdów było trochę ciężko, brakowało nam przepalenia się :) Pod Maciejową młody Cyborg pokazał, że da się podjechać coś po czym w drodze powrotnej bałem się zjechać. Na Starych Wierchach nawet nie zatrzymywaliśmy się, ponieważ czas szybko uciekał a sił mieliśmy pod dostatkiem. Przed dojazdem pod schronisko pod Turbaczem Maciu zaliczył dwie niegroźne gleby. A tuż przy samym schronisku nawet udało mu się zerwać łańcuch, ponieważ namówiłem go na kolejny trudny podjazd. Dobrze, że mieliśmy skuwacz i zapasową spinkę. Przy schronisku został naprawiony zerwany łańcuch, zjedliśmy co nie co i w drogę na Gorc! W lesie za Jaworzyną Kamienicką na korzeniach sam zaliczyłem niegroźne spotkanie OTB z glebą (dzisiaj boli mnie prawy bark, ale to tylko potłuczenie). Chwilę później w okolicach Przysłopu Dolnego mój kompan „treningu” załatwił sobie więcej czasu. Przestało nam się spieszyć. Ufff, było nam na rękę, bo zaliczenie Gorca było zagrożone. Na szczęście na Gorc już spokojnie dostaliśmy się i tam mieliśmy chwilę wytchnienia. Do Rzek zjechaliśmy niebieskim szlakiem. Upał nam doskwierał więc wymyśliłem, że moglibyśmy zatrzymać się na jedzenie a przy okazji schłodzić nasze nogi w Potoku Kamienickim. Tak nam było dobrze, że chłodzenie „kulasów” trwało niecałą godzinę :D. Aż nie chciało się ruszać z tego miejsca! Następnym przystankiem był parking w okolicy Trusiówki czyli 1 km od miejsca w którym siedzieliśmy przez godzinę :) Rozleniwienie nasze sięgnęło zenitu! W tym miejscu Maciu chciał pokazać, że przejedzie przez potok do wodopoju aby zatankować bidon. Ja wymyśliłem, że uwiecznię to telefonem. To był totalny spontan! Kamera poszła, Maciu ruszył. Tego jeszcze nie widziałem, zaliczyć OTB w potoku to prawdziwy majstersztyk! Ale do wodopoju i tak dotarł, tylko trochę później. Po kąpieli ruszyliśmy dalej tym razem do Przełęczy Borek a dalej żółtym do Czoła Turbacza. Tą drogę pokonaliśmy bez większych przygód choć bardzo leniwie. Od Czoła Turbacza był już dla nas sam zjazd do Rabki. Trochę techniki i dużo prędkości. W Rabce zjedliśmy na koniec pizzę i pojechaliśmy samochodem do Krakowa.

Na koniec kilka cyferek do statystyki:
dystans 63km z czego 3km asfaltu,
czas czystej jazdy 5:55h
średnia prędkość 11,27km/h,

Podsumowując, takie treningi/wycieczki lubię najbardziej! Doborowe towarzystwo, dużo terenu, trochę lajtu i upał. W Krakowie było 36 stopni Celsjusza :/ a my moczyliśmy wtedy nogi :D

A tutaj kilka fotek z naszego treningu i film z przejazdu przez potok (z góry przepraszam za niecenzuralne słowa).

Pozdrawiam
MiśQ

Ocena: (0)
0 komentarzy · 4221 czytań ·
Komentarze
20 lipca 2009 00:39:25
Dobre...no to jak widać się da przejechać...wpław :p :p
20 lipca 2009 13:02:10
za bardzo kombinował w tym strumieniu i skończyło się glebą. Ale jak widać plecak skutecznie chroni zawartość przed wodą.
20 lipca 2009 23:01:59
Nic nie kombinował, po prostu szukał najlepszego przejazdu. Nie było widać że dno się obniża. Ale pieknie to Maciu zrobił! :D
21 lipca 2009 09:30:41
jak nie było widać? Przeca na filmie widać gdzie dno jest głębsze.
21 lipca 2009 10:21:51
Pocio, lepiej poinformuj nas jak Ci idzie ze schodami! :p
21 lipca 2009 11:47:32
a dziękuję codziennie z nich korzystam zamiast jeździć windą :p
21 lipca 2009 12:27:21
Może i widać załamanie w dnie jak się stoi obok. Jadąc nie masz kontroli na sterownością roweru koło ześlizguje się z kamieni i samo obiera tor jazdy. A grawitacji się nie oszuka i koło pragnie wpaść jak najgłębiej :) a póżniej już tak łatwo nie wyjedzie.
21 lipca 2009 23:18:02
Gratuluję wyjazdu - i kto by pomyślał! :)
22 lipca 2009 08:23:39
Kto jest za tym, że Maciu nie widział dna niech wpisuje swoje miasto [Władywostok]
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.