Rowerowe narty
Dodał(a): Piotr Marcus
14 lipca 2015
przed Kasiną
Nieco archiwalne - z cyklu "co by tu jeszcze..."

Zawsze na wiosnę przychodzi taka miła pora, że jeszcze da się jeździć na skiturach a już można i na rowerze. Aby mieć podwójną przyjemność, a do tego "wyjść" na narty z mieszkania w Krakowie postanowiłem połączyć obie formy przemieszczania się.

Okazało się, że zarówno buty narciarskie idealnie mieszczą się w sakwach jak i narty są stworzone do przewożenia wzdłuż ramy roweru, więc pewnego ranka, a dokładniej w maju 2013 r (dokładnie 9 coś około 5) otworzyłem drzwi i zwodowałem po schodach klatki mego dziwoląga. Po ujechaniu około 5 km zorientowałem się, że straciłem gumkę z przedniego hamulca, więc mało brakowało a szykowany od dłuższego czasu wyjazd skończyłby się nieco za wcześnie. Na szczęście w domu czekała zapasowa wsuwka, więc już bez przeszkód podążyłem na południe.


płasko a ciężko...
Jako, że temperatura wynosiła coś ok 20 stopni, od dłuższego czasu zarówno na pogórzu jak i Podhalu nie było śniegu, więc spotkałem na trasie wiele zdziwionych moim bagażem psów. Ludzi też.
Trasa to w skrócie Swoszowice, Kasina, Chabówka, Chochołów, Kuźnice.

Pod koniec po wjechaniu na płaski odcinek Podhala miałem już lekko dość, zwłaszcza, że jedyna wycieczka rowerowa, którą zdążyłem wcześniej zrobić miała ok 20-30 km... Zakładałem, że podejście na Gąsienicową i Kasprowy dokończy działa, czyli mnie.

Gąsienicowa
Okazało się jednak, że szło się całkiem żwawo (początkowo "z buta"). Miłe zaskoczenie spotkało mnie na Gąsienicowej - otóż płat śniegu zajmował ok 2/3 długości stoku Kasprowego, więc dało się podejść na fokach, a do tego mimo gorąca śnieg do zjazdu był z tych "miodowych" :).

skiturowe wdzianko ;-)
Pozostało tylko zdjęć narty, zejść do roweru i zjechać na dworzec PKS z nartami a'la husaria (zresztą efekt skrzydeł powodował, że wciąż się oglądałem za siebie myśląc, że goni mnie jakiś terenowiec...).

Takie zakończenie/rozpoczęcie sezonów ;).
Przypomniałem sobie o nim w poprzedni piątek gdy po wejściu na Hawrań wróciłem do KRK na rowerze, tym razem na lekko - dobrze mieć Tatry na wyciągnięcie korby :).

Ocena: (0)
0 komentarzy · 6956 czytań ·
Komentarze
14 lipca 2015 18:28:35
O tej wyprawie krążyły już legendy :) Fajnie że zdecydowałeś się to opisać. Gratulacje tego szalonego wyczynu :)
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.